O co warto walczyć?

  1. Dawstwo altruistyczne w Polsce
  2. Lepsze wynagrodzenie dla pielęgniarek
  3. Łóżko dla matki w szpitalu dziecięcym

W Kanadzie dzieci imigrantów mają bardzo idealistyczne pojęcie o Europie. Często wracają do krajów przodków. Taka ironia losu. Rodzice opuszczają swój kraj, by ich dzieci miały lepsze życie. Natomiast one mają zupełnie inne pojęcie o tym, co jest dla nich dobre. Nawet to rozumiem, Kanada ma tylko sto pięćdziesiąt lat, natomiast Europa taka stara jest i odległa.

Dlatego, jeśli moje drogie dziecko stwierdzi, że chce żyć w Polsce. Mam nadzieję, że przepisy ustawy transplantacyjnej się już zmienią i dawstwo altruistyczne narządów nie będzie zakazane.

Na pewno wiele osób nigdy nie spotkało się z terminem – dawstwo altruistyczne. A warto się tym zainteresować i głośno mówić, że coś tutaj jest do zrobienia. Bo jeśli masz wspaniałego przyjaciela, z ktrórym dzielisz pasję i po prostu bardzo go lubisz. To on może któregoś dnia potrzebować nerki albo płata wątroby i w takim przypadku… Niestety, nie będziesz mógł podzielić się z nim tym, co masz najcenniejsze, czyli swoimi organami.

Trochę inaczej to wygląda w Kanadzie i naprawdę nie byłam świadoma, że w Polsce prawo jest przeciwko takiej procedurze. Czasami, gdy jadę do pracy, to mijam billboard, na którym widnieje: „Potrzebuję nerki oraz numer telefonu”. Po prostu masz tutaj prawo szukać dawcy na własną rękę. Jakie to jest wyzwalające uczucie, że jednak ma się kontrolę nad swoim własnym życiem. Bezsilność i bezradność towarzyszą zawsze chorym osobom i rodzinie takiej osoby. Dlatego uwielbiam takie momenty, gdy jeszcze jest coś do zrobienia.

Jedna z pielęgniarek mojej córki, oddała nerkę ojcu swojej przyjaciółki. Niesamowite, bo ona była cała uszczęsliwiona, gdy opowiadała mi o tym. W moim odczuciu, dokonała coś cudownego. Nigdy nie zakwestionuję altruizmu jej gestu.

Tutaj jest moment, gdy muszę powiedzieć głośno, że robi różnicę dobre wynagrodzenie pielęgniarek. W szpitalach dziecięcych spędziłam w sumie pół roku, jak nie więcej. Dzięki pielęgniarkom i pielęgniarzom nie był to tak straszny i samotny czas. Cieszę się, że moje dzieci dostały wspaniałą opiekę, a ja wsparcie, które potrzebowałam. Gdy emigrowałam do Kanady, nie przypuszczałam, że akurat to będzie ważne, a jednak….

Druga kwestia. Przez cały pobyt w szpitalu, ja i moje dziecko mieliśmy prywatny pokój z łazienką. Przez przypadek, znalazłam gdzieś artykuł o sytuacji matek w szpitalach dziecięcych w Polsce. Te biedne kobiety śpią na krześle przy łóżku dziecka albo na karimatach pod łóżkiem dziecka. Często spotykając się z niemiłymi komentarzami pielęgniarek, że ich obecność przeszkadza im w pracy. Nie powiem, że byłam zaskoczona tą sytuacją. Urodziłam się w Polsce. Co trzeba, żeby coś zmienić??? Empatia nie wystarczy. Gdy mieszkałam w Polsce byłam często zła własnie z powodu takich rzeczy. To niczego nie zmieniło, ale chcę, żeby moje dzieci wiedziały, że mają opcje i wybór.

Reklama

Witam Cię serdecznie na moim blogu.

Zacznę od siebie.

Jestem 40-letnią mamą dwójki małych wojowników ze swoimi własnymi bliznami. W życiu kieruję się intuicją, bo ona ratuje życie. Nigdy nie chciałam zostać lekarzem, prawnikiem, czy nawet dietetyczką. Niestety, mama musi znać się na wszystkim.

Mieszkam w Kanadzie, ponieważ jest to „Ulubiony kraj świata” [przyp.aut. tytuł książki Katarzyny Wężyk].

Nikt nie rozmawia ze mną o chorobach nerek u dzieci, z wyjątkiem Perły nefrologa. Moje dziecko nie przyszło do mnie z instrukcją obsługi, więc wszystko robię po omacku. Staram się, ale czasami wychodzi jak wychodzi i ona ma za wysoki potas na badaniach. Mimo wszystko, wesołe to nasze życie i chcę, żeby Perła i Brylant się tego dobrze nauczyli.

Kochane dzieci,

Wasza matka ma poczucie humoru. Musicie nauczyć się mówić, pisać i myśleć po polsku:) Bez tej umiejętności, nigdy nie dowiecie się, kim była Wasza matka i co miała Wam do powiedzenia. I błagam Was! Nigdy nie pytajcie się mnie, jak stara jestem. Co jest dosłownym tłumaczeniem: How old are you? Haha… Kocham Was bardzo.

Mama

Perła urodziła się z wielotorbielowatą dysplazją nerek. Właściwie tylko jednej nerki, bo druga nigdy nic nie filtrowała. Moja cudowna córka ma już pięć lata i jej prawa nerka działa dobrze w sześćdziesięciu pięciu procentach.

A dzieci mogą mieć normalne życie z nerką, która wykonuje swoją pracę tylko w trzydziestu pięciu procentach – według opinii nefrologa. Natomiast ja uwielbiam takie dobre wiadomości.

Nasze życie nie różni się niczym od Twojego. Jestem jeszcze na macierzyńskim. Perła chodzi do polskiego domowego przedszkola, bo w domu się nudzi i ogląda za dużo bajek. Zdecydowanie, muszę się jeszcze parę rzeczy nauczyć.

Perła i Brylant są najcenniejszymi klejnocikami w moim życiu i mają swoje oficjalne imiona. Ja jednak wolę nazywać moje dzieci właśnie w ten sposób.

Pozdrawiam.